Forum www.forforum.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
ok

 
Odpowiedz do tematu    Forum www.forforum.fora.pl Strona Główna » Pogaduchy Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
ok
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 20 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post ok
-Jezus Maria! - szepnal. - Nie zyje?

Zamiast odpowiedzi odwrocilem zmarlego na brzuch, znow przy pomocy Conrada i Jungbecka. Tym razem okazalo sie to jeszcze trudniejsze. Goin wydal jakis dziwny gardlowy odglos, ale poza tym nie dostrzeglem zadnej innej reakcji; przypuszczam, ze nie byl juz w stanie w zaden sposob reagowac. Po prostu stal i patrzyl nieruchomym spojrzeniem, jak gnany wiatrem snieg zasklepia litosciwie potworna rane na potylicy zabitego i zasypuje mu kurtke. Stalismy tak w milczeniu, wpatrujac sie w martwego Strykera, az zaczelo mi sie wydawac, ze trwa to cala wiecznosc. Czulem niemal podswiadomie, ze wiatr, zmieniajacy sie juz na poludnio-poludniowo-zachodni, przybiera na sile, bo gestniejacy snieg siekl teraz juz prawie zupelnie poziomo; nie wiem, jaka byla temperatura, ale musiala dochodzic do trzydziestu stopni ponizej zera. Rownie niejasno czulem, ze trzese sie z zimna. Rozejrzawszy sie wokol stwierdzilem, ze nie ja jeden. Oddech zamarzal nam w zetknieciu z lodowatym powietrzem, a wiatr wyrywal go z ust, nim para zdazyla sie uformowac w oblok.

-Wypadek? - spytal przez zacisniete zeby Goin. - Czy to mogl byc wypadek?

-Nie - odparlem. - Widzialem kamien, ktorym rozbito mu czaszke. - Z gardla Goina dobyl sie ten sam dziwny odglos, a ja ciagnalem dalej: - Nie mozemy zostawic go tutaj i nie mozemy go wniesc do srodka. Proponuje polozyc go w baraku, w ktorym stoi traktor.

-Oczywiscie, oczywiscie - odparl machinalnie Goin. Chyba wcale nie zdawal sobie sprawy, ze w ogole cos mowi.

-A kto powiadomi panne Haynes? - spytalem. Bog jeden wiedzial, jak bardzo sie do tego nie kwapilem.

-Slucham? - Wciaz jeszcze nie otrzasnal sie z szoku. - Co pan powiedzial?

-Jego zona. Ktos musi ja o tym zawiadomic. - Przypuszczam, ze jako lekarz to wlasnie ja powinienem byl to zrobic, ale wszystko rozstrzygnelo sie bez mojego udzialu. Drzwi baraku otworzyly sie z impetem i w smudze swiatla stanela w nich Judith Haynes ze swymi dwoma spanielami, a tuz za jej plecami zamajaczyly sylwetki Ottona i Hrabiego. Zastygla w bezruchu, oparta rozpostartymi rekami o framuge drzwi, po czym zaczela isc przed siebie, jakby we snie, i pochylila sie nad swym mezem. Po chwili wyprostowala sie, rozejrzala wokol z czyms na ksztalt zdumienia, odnalazla mnie i rzucila mi pytajace spojrzenie, ale trwalo to ledwie moment - oczy umknely jej do gory, okrecila sie wokol wlasnej osi i, nim ktokolwiek zdazyl ja zlapac, osunela sie bezwladnie na zwloki Strykera.

We dwoch z Conradem wnieslismy ja do srodka i polozylismy na lozku polowym, jeszcze tak niedawno zajmowanym przez Smithy'ego. Goin szedl za nami, sila powstrzymujac wyrywajace sie do swej pani cocker - spaniele. Twarz miala alabastrowobiala, oddech plytki i nierowny. Unioslem jej prawa powieke i nie wyczulem kciukiem oporu. Byl to z mojej strony zwykly odruch, nawet przez mysl mi nie przeszlo, ze moglaby to omdlenie pozorowac. W tym momencie uswiadomilem sobie, ze tuz obok stoi Otto: z otwartymi szeroko oczami, na wpol rozdziawionymi ustami, dlonmi splecionymi z taka sila, ze spod skory przeswiecaly kremowobiale klykcie.

-Co jej sie stalo? - spytal z drzeniem w glosie. - Czy ona...

-Zemdlala - odparlem. - Zaraz sie [link widoczny dla zalogowanych]
ocknie.

-Sole trzezwiace - powiedzial. - Moze...

-Nie, nie trzeba. - Wcale nie chcialem przyspieszac jej powrotu do gorzkiej rzeczywistosci.

-A Michael? Moj ziec? Czy on... to znaczy...

-Przeciez go pan widzial - odparlem niemal w irytacja. - Nie zyje, oczywiscie nie zyje.

-Ale jak... jak to sie...

-Zostal zamordowany.

Kilku osobom bezwiednie wyrwaly sie okrzyki, kilka zachlysnelo sie raptownie wciaganym powietrzem, po czym zapadla martwa cisza, w miare uplywu sekund coraz dobitniej podkreslana sykiem naftowych lamp. Nie zawracalem sobie glowy podnoszeniem wzroku, zeby sprawdzic reakcje poszczegolnych osob, zdazylem juz sie bowiem przekonac, ze niczego w ten sposob sie nie dowiem. Patrzylem na nieprzytomna kobiete i zupelnie nie wiedzialem, co myslec. Stryker, bezwzgledny, wytworny, cyniczny Stryker, na swoj wlasny sposob panicznie bal sie tej kobiety. Co moglo byc tego powodem? Czy wladza, jaka dysponowala, jako corka Ottona, i plynaca stad swiadomosc, ze wszystkie jego srodki egzystencji calkowicie zaleza od jej nieobliczalnych kaprysow - a trudno mi bylo wyobrazic sobie kogos, kto ulegalby bardziej nieobliczalnym zachciankom niz Judith Haynes? Czy moze jej patologiczna zazdrosc, co do ktorej istnienia nie mialem zadnych watpliwosci, prowadzaca do natychmiastowych wybuchow wscieklosci, wedle powszechnej opinii przybierajacych pelna game form, od jedynie irracjonalnych do wprost oblakanczych? Czy tez moze trzymala mu nad glowa miecz jakiegos odrazajacego szantazu, ktory jednym ciosem mogl go rzucic na kolana? Czy Stryker, mimo wszystko, na swoj sposob kochal zone, wierzyl beznadziejnie, ze odwzajemni ona mu to uczucie i gotow byl zniesc kazde upokorzenie, kazda zniewage liczac, ze jednak uda mu sie to osiagnac, chocby w czesci? Nigdy nie mialem sie tego dowiedziec, ale byly to i tak rozwazania czysto akademickie, bo Stryker juz nic mnie nie obchodzil. Skupilem sie na nich tylko dlatego, ze ciekaw bylem, czy nie moglyby one w jakis sposob wyjasnic zupelnie nieoczekiwanej reakcji Judith Haynes na widok martwego meza. Pogardzala nim, musiala nim pogardzac za pelna zaleznosc od niej, za slabosc, za potulne przelykanie wszelkich zniewag, za zdradzenie sie przede mna ze strachu, za to, ze pod ta jego imponujaco meska maska kryla sie tylko pustka i nicosc. Ale czy go jednoczesnie kochala, czy kochala go za to, czym byl kiedys lub czym moglby byc, czy tez moze po prostu rozpaczala po stracie ulubionego chlopca do bicia, jedynego czlowieka na tym swiecie, o ktorym wiedziala, ze moze zupelnie bezkarnie wyladowywac na nim swe najbardziej nieznosne humory, i to zawsze, kiedy przyjdzie jej na to ochota? Mogla sobie zupelnie nie zdawac sprawy, ze stal sie integralna, nieodzowna czescia jej zycia, podstepnie wpleciona skaza w osnowe jej egzystencji, zawsze pod reka, zawsze na kazde skinienie, zawsze gotow zaspokoic kazda potrzebe, gdy tego najbardziej potrzebowala, nawet jesli potrzeba ta sprowadzala sie do tego, by chlonal szary, zracy jad, drazacy [link widoczny dla zalogowanych]
nieustannie zakamarki jej mozgu. Nawet najbardziej utytlany w blocie filar moze podtrzymywac zmurszaly gmach; wystarczy go usunac i caly gmach legnie w gruzach. Wstrzas, jaki wywolala w niej smierc Strykera, mogl byc - paradoksalnie - ostatecznym dowodem jej bezgranicznego i nieodwracalnego egoizmu; nie uswiadomionym jeszcze uswiadomieniem, ze jest najbardziej godnym litosci ze wszystkich stworzen - czlowiekiem calkowicie samotnym.

Judith Haynes poruszyla sie i zamrugala powiekami. Pamiec powro


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:12, 13 Lut 2018 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.forforum.fora.pl Strona Główna » Pogaduchy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin